Witajcie Kochane!
Pierwsze wrażenie jest podobno najważniejsze.To co poczujemy do produktu na początku naszej "znajomości"odbija się czkawką przez cały okres jego używania ...
W przypadku Palety cieni ZOEVA Rose Golden mogę stwierdzić, że na jednej przygodzie się nie skończy...:)
Ta paleta onieśmieliła mnie swoim wyglądem. Opakowanie jest wykonane z dobrej jakości grubej tektury. Jest slim więc paleta nie zajmuje dużo miejsca w kosmetyczce ani w naszej toaletce.
Paletę chroni tekturowy sztyft, ktòry jest pomocny np. w podróży kiedy boimy się o kondycję naszej palety.
Bo kiedy ją otwieram widzę unikatowe odcienie.
Piękne matowe kolory, ktòre idealnie się rozprowadzają, blendują i zachwycają pigmentacją. A metaliczne kolory ...to po prostu marzenie...masełka o niesamowitym wykończeniu.
Coś co zwaliło mnie z nóg to to że co najmniej trzy kolory : Just a Rose-chociaż wydaję się" czystym złotem" ma ròżową poświatę , Copper is King- chociaż jest ròżowawy ma poświatę złotą, Shining Bright są duochromami. (Kolejność nazw taka jak kolejność cieni na zdjęciach)
Przedstawię Wam 2 zdjęcia tych samych odcieni :
Paleta cieni z żadnej firmy nie była jeszcze tak nieoczywista. Nawet Mac czy Bobbie Brown nie są tak wspaniałe! Brawo dla Zoevy! Jestem podekscytowana Kochane! Bardzo cieszę się, że wyruszam w podróż z kosmetykami tej firmy. Pędzle tej firmy są niezawodne a teraz do tej mojej kolekcji dołączyły magiczne wprost cienie... Pozdrawiam i proszę o komentarze Kochane! Skusicie się na nową paletkę? Co jeszcze polecacie tej firmy do przetestowania?
Jestem bardzo ciekawa Waszych komentarzy :)